Jestem kobietą niestandardową. Kocham szpilki i szybkie samochody. Potrafię malować się z zamkniętymi oczami i wymienić koło w aucie. Jestem multizadaniowa i wiem, gdzie pod maską ukryty jest silniczek krokowy. Nie czekam też na męża, by pojechał mi na stację benzynową czy wyczyścił wnętrze auta. Wiem, jakie środki do samochodu wybrać, by był pachnący i lśniący. 

Jak dobrze wyczyścić samochód?

środki czyszczące do samochoduSkoro potrafię doskonale posprzątać w mieszkaniu, umiem też dobrze umyć samochód. A ten, i tu mąż bardzo się dziwi, jest zawsze brudniejszy od jego auta. Dlaczego? Po pierwsze, rano nigdy nie mam czasu na wypicie kawy, o zjedzeniu śniadania nie wspominając, a więc te czynności zostawiam sobie na podróż. Po drugie, ja mam pasażerów! Syna wiozę do szkoły, córkę do przedszkola. Czasem mają brudne od błota buciki lub rączki klejące od żelków. I dam miliony każdemu, kto podpowie mi, jak mam przekonać tych urwisów do tego, by nie kopali siedzeń, dotykali szyb i tapicerki. Ja próbowałam po polski, angielsku i niemiecku, ale na tym moje możliwości językowe się kończą. Zawsze więc krew mnie zalewa, gdy słyszę od męża, że mam brudno w samochodzie. Ale że ja zawsze do pracy byłam chętna, i w tym przypadku nie oglądam się na innych. Moim sobotnim rytuałem jest czyszczenia auta. Regularnie kupuje środki czyszczące do samochodu, których zapach wprost uwielbiam. W bagażniku zawsze mam piankę do tapicerki (to na plamy), piankę do szyb (szybko usuwa ślady po małych paluszkach) oraz spray do kokpitu (kurz znika w sekundę). Jeżdżę też na myjnię samochodową, gdzie przydaje mi się płyn do mycia karoserii oraz spray do renowacji opon, po który co jakiś czas sięgam. Dbam też o odpowiedni zapach w aucie. Musi być świeży, kobiecy i intensywny. Środki czystości do samochodu kupuję w sklepach motoryzacyjnych, czasem też w hipermarkecie. Mam swoje ulubione marki i to z nich staram się najczęściej korzystać. Wiem, że skutecznie usuną wszystkie zanieczyszczenia. 

Utrzymanie samochodu w czystości nie jest dla mnie zadaniem trudnym, jednak wiem, że muszę sprzątać regularnie. Traktuję to zresztą jako miłą odskoczenie od domowych obowiązków, których mam w nadmiarze. A mąż? Jego sarkazm, jak sadzę, to jedynie wyraz zazdrości, że moje auto jest utrzymane w takim porządku. Sama zresztą jestem z siebie dumna.